Potrawa z kur lnb[1] kapłonów.

Wziąść dwie pulardy lub kury, oczyścić starannie wytrzeć mąką pszenną dla białości, namoczyć na godzinę lub dwie i gotować na wolnym ogniu w miękiéj wodzie, Po wyszumowaniu odebrać jak zwykły rosół. Kury pokrajać na cząstki zgrabne, opłukać, włożyć w rądel, posolić, nakłaść dużo włoszczyzny grubéj, bo cienka pietruszka nie ma smaku, parę białych młodych suszonych grzybków, kawałek muszkatołowego kwiatu i na wolnym ogniu gotować od 2 do 3 godzin, uważając aby kury były miękkie i nic nie dolewając do nich wody, żeby sos był esencjonalny. Osobno obciągnąć w ukropie amoretki i ugotować jak zwykle z łyżeczką octu i solą, pokrajać w kawałki podłużne; ugotować kilka świeżych pieczarek z wyciśniętym sokiem z cytryny, cedząc sok aby pestek nie było. Wziąść ćwierć funta młodego masła lub klarowanego, dwie pełne łyżki najpiękniejszéj mąki, rozetrzeć na surowo na śmietanę, rozebrać smakiem od pieczarek i rosołem z kur; zagotować, wcisnąć pół cytryny, pół łyżeczki cukru, po zagotowaniu zaprawić sos dwoma żółtkami rozbitemi z ostudzonym rosołem, włać kieliszek reńskiego wina, rozgrzać, i ułożone na półmisku kury, naturalnie kładąc grzbiety i uda na spód a piersi na wierzch polać sosem przecedzonym. Potrawa ubiera się pieczarkami, amoretkami i żołądkami pokrajanemi w plasterki, a na około półmiska położyć rant z francuzkiego ciasta. Ciasto powinno być gorące. Można taki sos robić bez żółtka i bez wina, a będzie także dobry.

↑ błąd w druku – powinno być lub

 

Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:

„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)

Comments are closed.