Zupa biała (karlsbadzka).
W Karlsbadzie i w wielu innych kuracyjnych miejscach przyrządzają wyborną i bardzo posilną zupę u nas wcale nie znaną. Podajemy ją jako bardzo interesujący przepis dla rekonwalescentów i chorych.
Parę funtów cielęciny, lub tylko mięso i kostki nie zdatne na kotlety, rozmaite podróbka od kur, kapłonów indyków; w braku tego wszystkiego po prostu parę funtów cielęciny lub jedną kurę ugotować zwykłym sposobem szumując i odbierając z włoszczyzną i solą na tęgi rosół; gotując tak długo jak tylko można. Oddzielnie ugotować pół kwarty kaszy jęczmiennéj orkiszową zwanéj, perłowéj lub owsianéj pięknéj, lub wreszcie ryżu, w miękkiéj wodzie bez soli z odrobiną młodego masła na gęsto, pilnując aby się nieprzypaliła i dobrze rozkleiła. Gdy jedno i drugie gotowe włożyć kaszę lub ryż zupełnie rozgotowany na rzadkie sito i przefasować ugotowanym rosołem. Zupa powinna być gęstości zupy grochowéj; wymięszać mocno to jest rozbić łyżką i zagotować razem aby była gorąca. Dla zdrowych do téj zupy sypie się zielona pietruszka i rzucają grzaneczki smażone na maśle w kostkę krajane.
Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)