Karczochy.
Najlepsze są w maju i październiku, wybierać należy nie zbyt twarde i nie bardzo wyrosłe w górę. Gotują się tak samo jak szparagi, dłużéj jednak, a dla przekonania się czy już dobre, trzeba szpikulec włożyć wewnątrz, jeżeli wejdzie bez oporu, to już dobre. Po wyjęciu z wody osączyć dobrze, obrać włókna u spodu będące i podać osobno masło, lub sos biały.
We Francyi, tak karczochy, jak szparagi, jadają także na zimno. Trzeba je dobrze ostudzić, podając osobno ocet i oliwę.
Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)