Befsztyk po hamburgsku.
Na befsztyk używa się polędwicy, kotletowéj części mięsa, lub pierwszéj krzyżowéj, która to ostatnia podług wielu prawdziwych amatorów befsztyku jest najlepszą i najsoczystszą. Ja zgadzam się z tém ostatnim zdaniem, i tak: wziąść gruby kawałek miękki okrągły dobrego mięsa, nie zbijać go wcale, tylko nadać wałkiem lub nożem okrągłą formę, posmarować oliwą i na oliwę lekko posolić. Natychmiast aby mięso z solą nie leżało, na małéj okrągłéj blaszannéj patelce, czyli rzeczywiście na małym talerzyku blaczanym bez rączki 6 cali średnicy mającym, rozgrzać do rumianego koloru poł łyżeczki dobrego masła, wrzucić wtedy na to masło jednę sporą, białą cébulę pokrajaną w plasterki i zaraz na tę cébulę położyć mięso; wszystko to się dzieje bardzo prędko na mocnym ogniu, nie zdejmując patelni z ognia, gdy już się zrumieni mięso po jednéj stronie, nie wyciskając go ani nożem ani widelcem, tym ostatnim przewrócić ostrożnie na dru gą stronę; wtedy po jednéj stronie położyć obok mięsa łyżkę duszonych w maśle grzybków lub rydzów, po drugiéj kilka kartofli małych w całości w wodzie poprzednio ugotowanych, a po dwóch stronach przeciwległych wpuścić ostrożnie po jedném jajku, które się usmaży, jakby puszczane na maśle, gdy jajko się zetnie, befsztyk gotowy będzie, polać wszystko dwoma łyżkami bardzo mocnego bulionu francuzkiego ze zwierzyny i podać na stół razem z patelką blaszaną, postawiwszy ją na zwyczajnym talerzu. Powtarzamy, iż wszystko powinno się odbywać bardzo szybko, aby mięso wewnątrz zachowało w sobie krew, czyli całą właściwą soczystość.
Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)