Salceson z lina.
Lina rozpłatać na pół, wyjąć środkową ość, i wszystkie oście wybrać, odjąć głowę, a rybę pokrajać w dzwona, trochę nasolić. Masło sklarować i przesmażyć z drobno usiekaną cébulą, ułożyć w takiém maśle dzwona z lina, najlepiéj na brytfannie, jedno obok drugiego i na bardzo wolny ogień wstawić, aby ryba udusiła się bez najmniejszego zrumienienia się, gdy już ryba dojdzie zupełnie i surową nie będzie, układa się ją w formę masłem wysmarowaną, zawsze spód dzwona do spodu formy układając wciąż jak najszczelniéj. Na masło w którém się ryba dusiła, wlewa się parę łyżek dobrego octu, wpierw przygotowanego z korzeniami, wymiesza się dobrze i zalewa rybę ułożoną, nakrywa denkiem drewnianém i kamieniem przyciska, potem gdy zastygnie, wyjmuje z formy i w cienkie plastry kraje; jé się z octem i oliwą. Taki salceson zachowany w chłodném miejscu, da się przechować i sześć tygodni.
Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)