Legumina z ryżu ze świeżemi owocami.
Pół funta ryżu ugotować na gęsto w mléku, biorąc go pół kwarty, dosypać dużo cukru, pilnując aby był równo rozgotowany. Osobno ugotować w lekkim syropie pięć gruszek obranych i przekrajanych, dwa jabłka na ćwiartki pokrajane i ze trzy brzoskwinie obrane ze skórki, pestki wyjąwszy, te ostatnie bardzo krótko gotować, aby się nie rozleciały, ale w całości zostały. Wyjąć z syropu i osaczyć na sicie te owoce. Sześć śliwek czerwonych, dużych, dojrzałych zupełnie, sparzyć ukropem i przekroić na pół, pestki wyjąć. Wziąść rondel dość wysoki (w innéj formie nie można, bo by nie wyszło) wylać zimną wodą i wysypać cukrem, gdy ryż zaczyna stygnąć, ale jeszcze ciepły, wlać w niego mały kieliszek likieru maraskinowego lub waniljowego, wymieszać dobrze, położyć na spód rondla warstwę ryżu, który powtarzam, powinien być jeszcze ciepły, na to ułożyć mięszając, warstwę przygotowanych owoców, jeżeli kto ma, włożyć także smażony agrest, lub kilka ziarek zielonych winogron, co ślicznie wygląda, znowu warstwę ryżu i znowu owoce, aż do wierzchu układając, na górze powinna być war stwa ryżu. Wynieść do piwnicy bardzo zimnéj; dając do stołu, wyrzucić na półmisek i w około ryżu na wierzchu, wpychając nieco w ryż, ułożyć gronko przy gronku, to jest jagoda obok jagody ciemne winogrona, lub same zielone, ale nie mięszać, wśrodku położyć jedną całą gruszkę smarzoną lub czerwoną suszoną śliwkę. Wszystko polać syropem pozostałym od gruszek, zmieszanem z kieliszkiem likieru takiego jaki do ryżu użyto. Gdy to jest bardzo zimne i zręcznie podane, śliczną stanowi leguminę.
Przepis pochodzi z książki kucharskiej
Lucyny Ćwierczakiewiczowej:
„365 obiadów za pięć złotych”
(Warszawa 1858)